Dawno nie oglądaliśmy już Damiana Chmiela na boiskach ekstraklasy. Piłkarz ze Sułkowic leczy kontuzję, ale nie załamuje się, bo w gruncie rzeczy ostatni czas jest dla niego bardzo szczęśliwy - został ojcem. To największa rzecz, która mnie cieszy – wyznaje nam piłkarz Podbeskidzia.
O Damianie Chmielu pisaliśmy już wiele razy na łamach naszego portalu. Ale przypomnijmy, Chmiel pochodzi ze Sułkowic, jest wychowankiem tamtejszego Znicza.
Z Sułkowic trafił do Zapory Porąbka, a stamtąd już do Podbeskidzia, w barwach którego w ubiegłym roku zadebiutował w ekstraklasie, strzelając w całym sezonie sześć bardzo ważnych bramek i mając ogromny udział w utrzymaniu się bielskiego klubu w ekstraklasie.
W ostatnim miesiącu Damiana Chmiela nie oglądaliśmy jednak na boiskach ekstraklasy. Wychowanek Znicza Sułkowice leczy kontuzje, ale znalazł czas, aby z nami porozmawiać.
Tomasz Mamcarczyk: Kiedy możemy się spodziewać, że Damian Chmiel powróci na boisko?
Damian Chmiel: Nie jest wesoło. Okazało się, że oderwał mi się mięsień od przyczepu w prawym udzie, także w tej rundzie nikt mnie na boisku nie zobaczy. Czekają mnie jeszcze dwa miesiące przerwy. W tym czasie będę przechodził zabiegi oraz rehabilitację.
Z problemami zdrowotnymi zmagasz się właściwie od początku sezonu, ale dwukrotnie już wracałeś do gry, ostatnio jednak już prawie miesiąc nie widać Cię na boisku.
D. C. : Decyzję o powrocie podjąłem sam. Były też z boku intencje, żebym grał i grałem na zasadzie „albo wytrzyma mi mięsień, albo strzeli.”, ale nie wyszło mi to na dobre. Mogłem mieć tylko 4 tygodnie przerwy, ale tak troszeczkę źle zostałem pokierowany i słuchałem osób, których nie powinienem. No i przez to czeka mnie teraz dłuższa przerwa.
W czasie, gdy leczysz kontuzję na stanowisku trenerskim Czesława Michniewicza zastąpił Leszek Ojrzyński. Jak skomentujesz tą zmianę?
D. C. : Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Ja widziałem się z trenerem raptem raz, w dzień, w którym został zatrudniony i raz zamieniłem z nim kilka słów o mojej kontuzji.
A nie żal Ci, że trener Michniewicz został zwolniony?
D. C. : Ja tam do trenera na pewno nic nie miałem. Żyliśmy bardzo dobrze, a to że tak się stało, to decyzja zarządu. Wiadomo, że trenera zawsze broni wynik, a wyników ostatnio nie było i dlatego taka intencja powstała, żeby go zwolnić.
Podbeskidzie jest na ostatnim miejscu w tabeli. Uratujecie ekstraklasę, tak jak przed rokiem?
D. C. : W ubiegłym sezonie nie podejmowaliśmy otwartych deklaracji, że utrzymamy się w ekstraklasie, ale optymistycznie podchodziliśmy do tematu. Pojawiały się głosy, że się nie utrzymamy, a nam się jednak udało. Mówi się, że nic dwa razy się nie zdarza, ale ja wierzę w nasz zespół i na pewno to powiedzenie nie sprawdzi się w naszym przypadku. Zwłaszcza, że tabela jest bardzo spłaszczona. Wystarczy wygrać dwa, trzy mecze i układ w tabeli się zmienia i wtedy inaczej można podchodzić do tematu.
Ostatnio widziałem Cię na ligowym meczu Beskidu. Często bywasz na stadionie w Andrychowie?
D. C. : Teraz mam więcej czasu. Jeśli jest możliwość, jest ładna pogoda, staram się bywać na meczach Beskidu, bo wiadomo że trenerem tam jest mój przyjaciel Krzysztof Wądrzyk i staram się podglądać, co tam się dzieje, zwłaszcza, że na stadion mam dosłownie kawałek.
I jak oceniasz poziom 3. ligi?
D. C. : Tak się mówi, że ta polska piłka jest słaba, ale mi się wydaje że poziom poszedł do góry. Kiedyś, jak grałem w 3. lidze, to zespoły okręgowe często ogrywały drużyny wyżej notowane. Teraz, jak ekstraklasa gra z 3. ligą to nie jest już tak jak dawniej, że wygrywała po 10:0, ale trzeba się spiąć. Widać, że w tej klasie rozgrywkowej gra wielu zawodników z doświadczeniem ekstraklasowym, część z nich gra niżej, bo nie może się przebić w wyższej lidze, a inni tak jak choćby Tomasz Moskała, grają w tej lidze, kończąc powoli swoją karierę.
Paradoksalnie, Twoja kontuzja ma teraz i dobre strony, bowiem masz więcej czasu dla synka, który nie dawno Ci się urodził?
D. C. : Tak, to prawda. Ma na imię Natan. Jestem bardzo szczęśliwy. To jest największa rzecz, która mnie cieszy w okresie rekonwalescencji, bo kontuzje to najbardziej nieprzyjemna rzecz dla piłkarza. Ja psychicznie odlatuje, bo nigdy nie miałem tak długiej przerwy w grze. Szkoda mi też, że nie miałem do tej pory okazji zrobić kołyski, bo w tych dwóch meczach, w których grałem przed miesiącem, nie udało nam się strzelić gola. Myślę jednak , że jak wrócę na boisko, to ta kołyska będzie, pomimo tego, że synek może mieć już cztery miesiące.
Tobie nie udało się zrobić kołyski, za to zadbali o to koledzy ze Znicza Sułkowice, którzy wykonali kołyskę podczas niedawnego meczu ligowego z Dębem Paszkówka.
D. C. : Tak troszkę humorystycznie do tego podchodzę, bo w Sułkowicach, z których pochodzę, mam bardzo wielu kolegów. Także w drużynie Znicza, w której jest kilku chłopaków, którzy mi kibicują. W Sułkowicach przecież każdy każdego zna i tak się akurat złożyło, że grali mecz i chłopaki, robiąc kołyskę, zrobili sobie jaja, oczywiście w sensie pozytywnym. Miło mi, że takie rzeczy się dzieją. Muszę im w ogóle pogratulować, bo zajmują pierwsze miejsce w A klasie.
(tm)
NAPISZ DO NAS: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
NAPISZ DO NAS: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Czytaj:
Dodaj do ulubionych
Komentarze
(1)
Redakcja serwisu Wadowice24.pl nie odpowiada za komentarze zamieszczone pod artykułami i nie utożsamia się z ich treścią. Jednocześnie podkreślamy, iż nie jest to miejsce dla poniżania mieszkańców, wierzących, w tym katolików i innych, oraz sączenia jadu przez osoby nienawidzące Wadowic i wszystkiego, co jest z naszym miastem związane. Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób.
...
Jerry komentuje +0
Zgadzam się z Damianem , że poziom się podniósł , drużyny są lepiej przygotowane wydolnościowo , taktycznie i to było widać podczas meczu Podbeskidzie- Wisła gdzie Bielsko wygrywało większość pojedynków jeden na jeden , wygrywali prawie większość pojedynków główkowych i stworzyli więcej sytuacji bramkowych , brakło łutu szczęścia
Zgłoś nadużycie
Zgadzam się
Artykuł archiwalny. Komentarze zostały zablokowane
< Poprzednia | Następna > |
---|