e27aba5c3049ccfe4acb0827ac7dd35c.html Lila nie może przestać płakać. To łzy szczęścia

Lila nie może przestać płakać. To łzy szczęścia

Poniedziałek, 14. Lipiec 2014 14:14
Drukuj
Dokładnie w tych samych dniach, kiedy rozpoczął i zakończył się Mundial, miało miejsce otwarcie i finał wielkiej akcji dla Lili. Mundial wygrali Niemcy, a akcję Zostań Dawcą Szpiku wygrało 1496 osób, które zgłosiły się do rejestracji. Dziękuje wszystkim, płaczę ze szczęścia – wyznaje nam Lila.



W czwartek, 12 czerwca rozpoczęły się piłkarskie Mistrzostwa Świata 2014 w Brazylii. W tym samym dniu zostało również zorganizowane spotkanie organizacyjne, na którym postanowiono, że w dniach 12 – 13 lipca zostaną zorganizowane dni Dawcy dla chorej na białaczkę Liliany Fila i innych.

Od tej pory przez miesiąc w Brazylii kilkuset piłkarzy walczyło o Mistrzostwo Świata, a w naszym regionie kilkudziesięciu wolontariuszy walczyło o dotarcie do jak największej liczby osób, które zdecydowałyby się zarejestrować jako potencjalni dawcy szpiku i komórek macierzystych.

W sobotę i niedzielę przyszła pora na finały. Mały finał Mistrzostw Świata w Brazylii, jak nazywany jest mecz o trzecie miejsce, wygrali Holendrzy, z kolei wielki finał zwyciężyli Niemcy, W tych samych dniach jeszcze większe finały rozgrywały się w Wadowicach i Jaroszowicach.

Większe, ponieważ po złote medale sięgnęło 23 niemieckich piłkarzy i kilku członków ze sztabu szkoleniowego, a wadowicko-jaroszowickie finały wygrało aż 1496 osób, 956 w sobotę i które zgłosiły się do rejestracji. Jest spora szansa na to, że wśród nich znajdzie się genetyczny bliźniak, który uratuje życie Lili.
Nie spodziewałam się tak wielkiej liczby osób. Obawiałam się, że to wszytko nie wypali, że przyjdzie garstka osób, że nikogo to nie obchodzi. Okazuje się, że obchodzi! Jestem taka szczęśliwa. Płaczę już od dwóch godzin, jestem cała czerwona, nos mnie szczypie od chusteczek, ale nie mogę przestać. Tak bardzo chciałam, żeby się zarejestrowało jak najwięcej osób i się udało – wyznaje nam Liliana Fila.
Lila z Jaroszowic znajduje się obecnie w trakcie trzeciej chemioterapii, przebywając w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Chemioterapia wyczerpuje, ale młoda dziewczyna otrzymała porządny zastrzyk energii.
Nie wiem, co powiedzieć. Nie wiem, jak dziękować. Dostałam ogromnego „power’u”. Jednak są dobrzy ludzie. Jednak potrafią się zatrzymać w tym szalonym pędzie, w tym świecie konsumpcjonizmu i zrobić coś dobrego. Wczoraj i dzisiaj zebrało się prawie 1500 dowodów na to, że pokolenie JPII, to nie puste słowa. Bardzo się cieszę, że ludzie uszanowali pracę mojej rodziny i znajomych. Nie pamiętam, żebym była kiedykolwiek bardziej szczęśliwa niż dzisiaj – cieszy się Lilka.
Po sobotniej akcji na rynku, podczas której zarejestrowało się 957 osób, dzień później w Jaroszowicach do bazy fundacji DKMS dołączyło kolejnych 539 potencjalnych dawców. Ponadto, zebrano również 7075, 65 zł wolnych datków dla fundacji DKMS. Lila nie ukrywa, że tak duża liczba potencjalnych dawców jeszcze bardziej motywuje ją do walki z rakiem krwi, i nie szczędzi słów pochwały dla wszystkich wolontariuszy, którzy poświęcili swój czas i zupełnie bezinteresownie zdecydowali się pomóc.
Dziękuję wszystkim wolontariuszom. W szczególności dziękuję Frankowi, który naprawdę pokazał ogromne serce i przy tym wszystkim jest niesamowicie skromny. Wiedziałam, że mam świetną rodzinę, ale to przerosło moje wszelkie wyobrażenia. Każdemu takiej rodziny życzę, która w kryzysie potrafi się tak zgrać, zjednoczyć i tyle zrobić. Są naprawdę wspaniali. Mam niesamowite szczęście, że mam takie wsparcie. Brakuje mi słów. Oby teraz zarejestrowani, mogli dać szansę mnie, Amelce, Mateuszowi i innym, którzy czekają na przeszczep. Proszę o dalsze szerzenie informacji o przeszczepie szpiku, o byciu dawcą. Chciałabym, żeby każdy wiedział i mógł podjąć decyzję. Bardzo się cieszę, że ludzie uszanowali pracę mojej rodziny i znajomych. Jeszcze raz, dziękuję wszystkim! - podkreśla.
Finały rozstrzygnięte, ale walka o znalezienie dawcy dla Lili przecież jeszcze się nie skończyła. Teraz trzeba czekać na wyniki badań, które odpowiedzą nam na pytanie, czy w gronie tych 1496 osób znajdzie się genetyczny bliźniak, który uratuje życie Lilianie bądź innemu pacjentowi pilnie potrzebującego dawcy.

Jeśli nie, możemy być pewni, że wolontariusze nie zrezygnują i zorganizują kolejne akcje. Póki co, trzeba się cieszyć, że w naszym regionie jest tak wiele osób, którym ludzka krzywda nie jest obojętna.

(tm)
NAPISZ DO NAS: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.