a900c2fa0cd9fb989db0a0231a51a85f.html Czarny piątek, seria nieszczęść (RAPORT)

Czarny piątek, seria nieszczęść (RAPORT)

Piątek, 09. Październik 2009 12:43
Drukuj
W Radoczy w wypadku drogowym zginął policjant. W Andrychowie na przejściu dla pieszych życie stracił 64-latek, w Kleczy na rusztowaniu zasłabł pracownik. W Choczni trzy rodziny zostały bez dachu nad głową po pożarze domu. To fatalny piątek.



Takiego dnia, jak w piątek (9.10) już dawno nie notowały służby ratownicze w Wadowicach. Strażacy, policjanci i ratownicy z pogotowia, a nawet prokuratura - wszyscy mają pełne ręce roboty. Seria nieszczęść, która krąży w powiecie wydaje się nie mieć końca. Wypadki, pożary, ludzkie tragedie.

Służby potwierdzają. "To czarny piątek" - mówią w straży pożarnej w Wadowicach, gdzie w ciągu 24 godzin zanotowano trzy wielkie pożary. Tragedie dotknęły także tych, którzy na co dzień pilnują naszego bezpieczeństwa. Policjanci z Wadowic opłakują swojego kolegę, 31-letniego sierżanta, który zginął w wypadku drogowym.

RADOCZA: Policjant zginął w wypadku

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS
W Radoczy na drodze krajowej 31-letni mieszkaniec Kleczy kierując skodą, tuż przed godz. 14, na prostym odcinku jezdni zderzył się czołowo z jadącym od strony Zatora ciężarowym renaultem. Do wypadku doszło tuż przed przystankiem autobusowym w okolicy Zespołu Szkół Rolniczych.

Gdy pogotowie dotarło do Radoczy, lekarze niewiele już mogli pomoc pechowemu kierowcy. W wyniku poniesienionych obrażeń, zmarł na miejscu wypadku. Ze skody pozostały jedynie szczątki. Kierowca tira nie odniósł żadnych obrażeń, a ciężarówka nie wygląda na bardzo rozbitą.

Jak się dowiadujemy, tragicznie zmarły był sierżantem policji z sekcji kryminalnej w Komendzie Powiatowej Policji w Wadowicach. Trwa ustalanie przyczyn wypadku. "Ciało zmarłego prokuratura zabepieczyła do sekcji zwłok" - informują policjanci.

To była już druga ofiara śmiertelna w wypadku drogowym w "czarny piątek"...

ANDRYCHÓW: Pieszy śmiertelnie porącony na przejściu
Highslide JS Również w piątek (9.10), na ranem, pod kołami ciężarówki zginął w Andrychowie 64-letni mieszkaniec tej gminy.

"Około godz. 7.30 kierujący samochodem MAN TGM, mieszkaniec gminy Andrychów, na skrzyżowaniu ulicy Krakowskiej z ulicą 1-go Maja, skręcając w prawo najechał na pieszego, który wszedł na przejście. W wyniku zderzenia 64-letni mężczyzna, mieszkaniec Andrychowa, doznał rozległych obrażeń ciała ponosząc śmierć na miejscu" - poinformowała w swoim komunikacie Elżbieta Goleniowska - Warchał, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach.

Trwają też ustalenia, co się stało w Choczni. Tutaj nad ranem ciężarówka renault na drodze krajowej zjechała do rowu. Na szczęście nikomu nic się nie stało, choć niewiele brakowało. Ciężarówka zjechała ze skarpy przy przystanku autobusowym.

FRYDRYCHOWICE: Pożar w chlewni, padło 150 świń
Drogowe zdarzenia nie zamykają listy nieszczęść, jakie dotknęły mieszkańców naszej okolicy. Kilkakrotnie interweniowali w ciężkich przypadkach strażacy.

Zaczęło się już w czwartek (8.10) o godzinie 20. Komenda powiatowa straży w Wadowicach przyjęła zgłoszenie o pożarze w chlewni w Frydrychowicach. Strażacy z kilku jednostek walczyli z żywiołem, którego ofiarą padła połowa hodowli, czyli 150 dużych świń. Zwierzęta albo usmażyły się żywcem, albo udusiły się w ogniu. Jednostki całą noc pracowały na pogorzelisku zabezpieczając teren.

Jak informuje Jerzy Walczak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej PSP w Wadowicach, przyczyną pożaru najprawdopodobniej był żar z paleniska pod kotłem, w którym gospodarze gotowali paszę świniom. Pod kotłem palono bowiem węglem, potężne podmuchy wiatru zaprószyły iskry na ścianę sąsiedniego budynku, gdzie była chlewnia. Straty rolników wynoszą 130 tysięcy złotych.


UWAGA: Przestrzegamy, zdjęcia są drastyczne!

Highslide JS Highslide JS Highslide JS

CHOCZNIA: Spłonął dom, osiem osób bez dachu nad głową
Jakby tego było mało, nad ranem wybuchł pożar w jednym z prywatnych domów w Choczni. Ogień zaprószył się w garażu przy budynku mieszkalnym i szybko przedostał się na górne partie domu. W płomieniach stanął dach i poddasze.

Pożar zauważyła kobieta mieszkająca na poddaszu, gdy nad ranem w piątek obudził ją krzyk płaczącego dziecka. Ujrzawszy płomienie za oknem, kobieta wszczęła alarm. Przez kilka godzin strażacy próbowali uratować dobytek trzech rodzin, które tutaj mieszkają. Niestety doszczętnie spłonęło poddasze i część domu. Osiem osób pozostało bez dachu nad głową, w tym 10- miesięczne niemowlę.

"Tutaj nie da się teraz mieszkać. Trzeba będzie wszystko odbudować. Pierwsze prace mogą się rozpocząć dopiero po tym, jak szkody oceni firma ubezpieczeniowa. Na razie przeniesiemy się do sąsiadów, którzy okazali nam pomoc" – mówi Andrzej Gielas, właściciel spalonego domu w Choczni.

Jak mówią w Choczni, przyczyną pożaru mogło być podpalenie. Sprawą zajmuje się policja pod nadzorem prokuratury. O ustaleniach śledztwa i losach rodzin będziemy jeszcze informować.

Highslide JS Highslide JS Highslide JS

KLECZA: Mężczyzna zasłabł na rusztowaniu

Gdy jeszcze nie przygasły zgliszcza w Frydrychowicach i w Choczni przed południem
w piątek (9.10) w Kleczy strażacy ściągali z rusztowania mężczyznę.

Pracował on na dziewięciu metrach wysokości przy ocieplaniu domu. Nagle zasłabł. Wezwano pogotowie, ale sanitariusze nie byli w stanie mu pomóc. Z pomocą przyjechała straż pożarna. Wykorzystano specjalistyczną drabinę magirus i sprowadzono mężczyznę na ziemię, a karetka zabrała go do szpitala.

PRZYTKOWICE: Spłonęła stodoła, ocalały domy
To nie koniec. Prosto z Kleczy Dolnej, strażacy zmuszeni byli jechać na wielki pożar w Przytkowicach koło Kalwarii Zebrzydowskiej. Tam płonęła stodoła, w ogniu mógł też stanąć dom z sąsiedztwa.

Kilkanaście jednostek straży walczyło z żywiołem. "Nie udało się uratować drewnianej stodoły, która praktycznie spłonęła doszczętnie. Natomiast na szczęście jednostki straży powstrzymały dalsze przenoszenie się ognia i dzięki temu ocalały sąsiednie budynki" - informował już po zakończonej akcji Jerzy Walczk, rzecznik prasowy straży w Wadowicach.

"To jakiś feralny piątek. Wydarzenia następują jedno po drugim, a każde wymaga natychmiastowej interwencji" – komentowała z kolei piątkowe wydarzenia Elżbieta Goleniowska - Warchał, rzecznik prasowy policji w Wadowicach.

(mp)
NAPISZ DO NAS: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.