77c70d08d35f9b8e791cd0b2179be7ee.html Milczeć już nie wypada

Milczeć już nie wypada

Niedziela, 12. Luty 2012 11:52
Drukuj
Zgodnie ze znaną już narracją radnego Mateusza Klinowskiego, to my wszyscy, pozostali radni nie rozumiemy sensu jego jakże trafnych i celnych uwag. Z tym akurat mógłbym się zgodzić, bo trudna to mowa - pisze w swojej polemice radny Krzysztof Salachna.



Angielska pisarka Sybille Bedford pisała, że ustępować w pewnych sprawach jest często najlepszą polityką. Zapewne w większości przypadków miała ona rację, są jednak momenty, gdy ustąpić i milczeć już nie wypada.

Po prawie dwóch miesiącach od grudniowej sesji budżetowej Rady Miejskiej w Wadowicach doczekaliśmy chwili gdy głos zabrał radny Mateusz Klinowski. W swoim już zwyczaju obraża radnych, burmistrz, a tym razem dodatkowo skarbnika gminy zarzucając wszystkim m.in. brak debaty nad budżetem gminnym.

Zapomina, być może dlatego, że sam często nie bierze w nich udziału, że dyskusja nad uchwałami, w tym budżetową ma miejsce na komisjach stałych Rady Miejskiej – ale przecież na komisjach brak jest kamer, więc trudno kreować się tam na polityka zaangażowanego.

Nazywanie radnych, wybranych w demokratycznych wyborach „wasalami Ewy Filipiak” dlatego, że startowali oni z komitetu wyborczego Wspólny Dom - jest co najmniej niestosowne, nie mówiąc już, że obraża nie tylko radnych ale przede wszystkim grupę popierających ich mieszkańców, których najwidoczniej doktor z Krakowa uważa za grupę bezmyślnych mieszkańców prowincji.

Wypowiedz ta jest o tyle dziwna u Klinowskiego, że sam – do czego się na razie jeszcze przyznaje – nie startował z niezależnego komitetu wyborczego. Jego postawę co prawda trudno nazywać wasalstwem - lecz w języku polskim istnieją na nią inne, barwne określenia, których z uwagi na szacunek do Czytelnika tutaj nie przywołam.

Co do kandydatów z komitetów wyborczych PO i PiS, z insynuacji snutych przez Klinowskiego wynikałoby, że zarówno radny Henryk Odrozek jak i Paweł Janas - również są wasalami, a przynajmniej zostali przez burmistrza wytypowani na kandydatów w wyborach.

Co jest o tyle zabawne, co snute niegdyś, również przez Klinowskiego, wymysły, iż rezolucja Rady Miejskiej, podpisana m.in. przez radną Janinę Kamińską z SLD, skierowana była przeciw jej znajomym tj. paniom Siłkowskim.

Radny w swym tekście w barwnych opisach zarzuca brak wizji i strategii budżetu oraz nierealizowanie wielu potrzebnych projektów, lecz miałby problem ten, kto chciałby znaleźć zgłoszone przez (za)radnego Klinowskiego projekty czy też wnioski do uchwały budżetowej - bo takich po prostu brak!

Człowiek, który twierdzi, iż większość projektów unijnych realizowanych przez Gminę przychodzi mimochodem i „z łapanki” musi wykazywać się wyjątkowo złą wolą albo zwyczajną ignorancją, ponieważ nawet osoby mające nikły kontakt ze środkami unijnymi mają większą wiedzę w tym zakresie – a wypadałoby, aby radny orientował się również w tym zakresie funkcjonowania Gminy w sposób profesjonalny, a nie tylko z zasłyszanych opinii.

Zgodnie ze znaną już narracją radnego Klinowskiego, to wszyscy pozostali radni nie rozumieją sensu jego jakże trafnych i celnych uwag. Z tym akurat mógłbym się zgodzić, bo trudna to mowa. Kolejny już raz, zamiast sięgnąć do ustawy o finansach publicznych i samorządzie gminnym, jak przystało na uczonego - radny Klinowski kompromituje się publicznie posługując się anonimowymi e-mailami wyborców i zarzucając na tej podstawie skarbnikowi gminy ”kreatywną księgowość”.

A przecież dziś nawet kilkuletnie dziecko wie, że wystarczy sięgnąć np. do Wikipedii aby poznać definicję określenia, którego się nie rozumie.

Nadużywane przez radnego określenie to nic innego jak synonim przestępstw: kreatywna księgowość – termin, który się pojawił po wykryciu wielkich skandali finansowych w USA w 2002 r. (…) Z czasem kreatywną księgowością zaczęto nazywać wszelkie przypadki księgowania operacji finansowych przedsiębiorstwa sprzeczne z zasadami księgowania, czy też ze stanem faktycznym. (wikipedia.org )

Jeśli uzmysłowić sobie, iż radny zajmuje się zawodowo m.in. logiką, to porażająca jest niekonsekwencja jego wypowiedzi, w jednym miejscu podkreśla on, że wraz z radną Marią Potoczną nie interesujemy się losami mieszkańców Jaroszowic, aby w innym zarzucać, iż budżet przeznaczany jest w dużym stopniu dla Choczni i Jaroszowic z uwagi na radnych Józefa Cholewkę i Krzysztofa Salachnę.

Rewitalizacja rynku, kultura wsi, poprawa jakości powietrza to dla radnego Klinowskiego projekty niszowe. Zapewne sam wymyśliłby o wiele lepsze projekty, szkoda tylko, że nie zechciał się z nami tą wiedzą i tymi pomysłami podzielić, ale łatwiej jest krytykować to co zrobił ktoś inny, niż wymyślić coś samemu.

W swym tekście radny odnosi się również do uchwały dot. sprzedaży mieszkań dotychczasowym wynajmującym, zarzucając innym radnym, iż nie zainteresowali się kim są te osoby, jakie nieruchomości i za jaką cenę nabywają. I tym razem, dla własnych celów propagandowych wolał zadawać pytania, na które inni radni już dawno poznali odpowiedzi analizując tę tematykę na posiedzeniach komisji mieszkaniowej.

Radnemu przeszkadza również miejsce gdzie odbywała się XI sesja Rady Miejskiej – Chocznia. Nie podoba mu się aktywność OSP, w sposób demagogiczny pisze o planowanej pływalni, której realizacja nie ma nic wspólnego z finansami Gminy Wadowice.

Być może dla człowieka urodzonego w mieście i mieszkającego w Krakowie wizyty na prowincji stanowią dużą niedogodność, jednak moim zdaniem radni gminni powinni poznać cały teren gminy o ile jeszcze go nie znają, a nie tylko centrum miasta.

Konkludując, na uchwałę budżetową Gminy Wadowice, przeciwko której radny Klinowski głosował nie miał on wpływu - ponieważ nie chciał go mieć. Nie zgłosił żadnych konkretnych projektów zmian uchwały, a samo głosowanie przeciw - pozwala w razie jakichkolwiek problemów powiedzieć, że było się przeciw bez konsekwencji.

Zresztą staje się to już modne wśród radnych opozycyjnych, którzy głosują przeciw, bo nie mieli odpowiedniej wiedzy, czasu itp. aby zapoznać się z projektami głosowanych uchwał mimo, iż pracuje się nad nimi na komisjach i są one dostępne przynajmniej siedem dni przed sesjami.

Uchwała budżetowa dla gminy Wadowice została przyjęta przez Radę Miejską 21 grudnia 2011 roku przy trzech głosach przeciw /Klinowskiego, oraz J. Kamińskiej i A. Petka z SLD/ i osiemnastu głosach popierających.

Fałszowanie, kłamstwa, przestępstwa, pseudo-umowy, niegospodarność, niewiedza i inne epitety kierowane do radnych, urzędników, prezesów gminnych spółek czy też burmistrza Wadowic – to niestety znane już i stałe elementy narracji prowadzonej przez radnego Klinowskiego.

Radny stawiając swoje zarzuty pisze o wynikającej z nich odpowiedzialności karnej oskarżanych utyskując, iż nikt z tym nic nie robi. Dla myślących osób rodzi się tylko jedno pytanie: Dlaczego wykształcony radny, nauczyciel akademicki, prawnik, filozof, niezależny samorządowiec – posiadając tak ogromną wiedzę na temat rzekomych nieprawidłowości czy wręcz przestępstw – nie zgłosił jeszcze żadnej sprawy do odpowiednich organów?

Przecież zgodnie z art. 304 kpk jako funkcjonariusz publiczny ma wręcz taki obowiązek, a jedyne sprawy sądowe jakie kojarzymy z publiczną działalnością radnego Mateusza Klinowskiego – lepiej pominąć jest milczeniem.

Krzysztof Salachna
Radny Rady Miejskiej w Wadowicach (PiS)
NAPISZ DO NAS: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.