13fa51c00780a1fa118f2ed7c8cfc978.html Mieszkańcy mają już dosyć podtopień

Mieszkańcy mają już dosyć podtopień

Czwartek, 07. Sierpień 2014 16:49
Drukuj
Burmistrz Ewa Filipiak spotkała się z mieszkańcami z terenów, które zostały w Wadowicach zalane podczas ostatniego oberwania chmury. Oczekują oni od miasta pomocy, a przede wszystkim załatwienia raz na zawsze problemu podtopień.

Dużo żalu mają do instytucji odpowiedzialnych za zabezpieczenie przeciwpowodziowe właściciele posesji położonych w pobliżu Choczenki w Wadowicach, głównie z ulicy Nadbrzeżnej. W ciągu ostatnich czterech lat byli już trzykrotnie podtapiani.

Ostatnia ulewa spowodowała, że znów muszą oczyszczać piwnice i domy, kupować nowe meble, krótko mówiąc zamiast cieszyć się latem zajęci są usuwaniem skutków podtopień.

W czwartek (7.08) mieszkańcy ulicy Nadbrzeżnej, osiedla XX-lecia spotkali się w ratuszu z burmistrz Wadowic Ewą Filipiak. Przyszli w nadziei, że gmina zajmie się ich problemem. Spotkanie zorganizowane przez burmistrz miało na celu zebranie ich opinii i informacji o szkodach, co ma pozwolić na pomoc, a także rozwiązanie powtarzających się kłopotów z wylewaniem Choczenki. Do ratusza przyszło ponad 40 osób.

Uczestnikom rozdano ankiety, w których mieli odpowiedzieć na pytanie dotyczące szkód z ostatniej ulew i jakiej pomocy oczekują. Burmistrz zaprosiła przedstawicieli Regionalnego Zarządu Dróg Wodnych z Krakowa, do którego należy trzymanie i zarząd nad korytem i brzegiem rzeki. Mieszkańcy nie ukrywali, że mają pretensje do gminy, że ta niedostatecznie interesuje się ich losem.
Ile mamy czekać, żeby w końcu ktoś wziął się do roboty? Dosyć już tych podtopień - mówiła starsza pani, której mieszkanie zostało trzeci raz zalane w ciągu ostatnich czterech lat.
Padło wiele gorzkich słów pod adresem urzędników i strażaków. Emocji i oskarżeń nie brakowało. Ale były też konkrety.

Mieszkańcy zwracali uwagę, że do do wylewania Choczenki przyczynia się m.in. zwężenie koryta rzeki, brak jego pogłębienia, niedostateczne utrzymanie wałów, w tym brak regularnego koszenia traw i czyszczenia brzegów rzeki. Podkreślano również, że od dłuższego czasu kanał odprowadzający wodę na stawy był zamknięty, na domiar złego w okolicy mostu na ulicy Nadbrzeżnej właścicielka jednej z firm wybudowała mur, który w opinii specjalistów o 1/5 zawęża przepływ wody w rzece. Ostatnia ulewa i podniesienie wody w Choczence spowodowało podmycie mostu na Nadbrzeżnej i jego dalsze istnienie stoi pod znakiem zapytania.

Jak przyznał Paweł Nabielec, dyrektor z RGZW w Żywcu rozwiązanie problemu podtopień wcale nie będzie proste i wymaga współdziałanie wielu instytucji, z czego sama gmina ma niewiele do zrobienia.
Prawdą jest, że koryto rzeki należy do nas , do RZGW, ale już wały i ich utrzymanie należy do instytucji zależnych od marszałka województwa - mówił Paweł Nabielec.
Zdaniem Ewy Filipiak mimo wszystko trzeba podjąć trud i spróbować raz na zawsze załatwić problem Choczenki. Ewa Filipiak zaproponowała mieszkańcom stały kontakt i kolejne konsultacje. Są one potrzebne między innymi dlatego, że podczas spotkania pojawił się pomysł rozebrania mostu na ulicy Nadbrzeżnej, na co nie zgadzają się wszyscy właściciele działek. Burmistrz obiecała, że będzie w stałym kontakcie z reprezentantem mieszkańców Markiem Łasakiem.

RZGW właśnie zleciło wykonanie ekspertyzy, która ma wyjaśnić dokładnie, dlaczego dochodzi do podtopień, a także przygotować plany zmian na tym obszarze.

Z kolei, ci którzy ucierpieli podczas wylewu rzeki mogą zgłaszać się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej z udokumentowanymi stratami, by uzyskać pomoc rzeczową i ewentualnie finansową. W czwartek (7.08) Ewa Filipiak starała się również wysłuchać indywidualnie każdej osoby, która została poszkodowana podczas ulewy.

Na spotkaniu nie zabrakło też incydentów o charakterze politycznym. Brali w nim bowiem udział przedstawiciele wadowickiej opozycji, dla których oberwanie chmury i nieszczęścia ludzi z Nadbrzeżnej to doskonała okazja, by całą odpowiedzialność za zjawiska pogodowe przenieść na burmistrz Filipiak.

Radny Mateusz Klinowski rozdawał na spotkaniu ulotki i namawiał do startu w wyborach z jego komitetu. Z kolei właściciel lewicowego portalu internetowego biegał po sali i robił zdjęcia ludziom, by potem wykorzystać ich frustrację w swoich publikacjach. Niektórzy zdenerwowani nie zgadzali się na takie manipulacje i protestowali. Wygląda na to, że sprawa podtopień na Nadbrzeżnej będzie jednak cynicznie wykorzystywana w rozpoczynającej się kampanii samorządowej. Ale czy takie działanie pomoże mieszkańcom?

Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS
Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS

(mp)
NAPISZ DO NAS: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.