c57a1bb855d7662dcaad1a8ae05043f1.html Z tęsknoty do Wadowic wydała książkę

Uwaga! To jest wersja archiwalna serwisu!

Aktualne wiadomości znajdziesz tutaj: www.wadowice24.pl

wadowice 24.pl

Rozmiar tekstu
  • Powiększ czcionkę
  • Przywróć standardową
  • Pomniejsz czcionkę

Z tęsknoty do Wadowic wydała książkę

Email Drukuj
To nie jest tak, że biblioteka to tylko cisza i książki, a poza tym nic. W Wadowicach co rusz w murach książnicy możemy oglądać wystawy i spotkania autorskie. Ostatnio zawitała tam Dorota Wolanin, by podzielić się swoimi wspomnieniami.


Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS Highslide JS
Wadowicka biblioteka w tym roku pierwszy raz uczestniczyła w Nocy Muzeów, która w sobotę (19.05) otworzyła drzwi do miejsc zwykle kojarzonych z ciszą i kameralnością.

Jak się okazuje impreza przyciągnęła w Wadowicach wielu amatorów kultury, a biblioteka zalicza ten wieczór do bardzo udanych. Tego wieczoru odwiedziło ją 78 osób, a Noc Muzeów zainaugurowana została spotkaniem autorskim Doroty Wolanin.

Autorka przyjechała do swojego rodzinnego miasta by promować książkę „Anioły Mojego Dzieciństwa”, bardzo osobistej, wspomnieniowej opowieści przenoszącej ją do miejsc i czasów dzieciństwa, które spędziła w Wadowicach.
Zawarłam tam tak dużo własnych przeżyć i stanu ducha - nieskrywanych, bez maski. Autentycznych przemyśleń pochodzących z najwcześniejszych lat. W krótkich zdaniach byłam tam tylko osobą dorosłą. Cała opowieść zbudowana jest z odczuć i doznań dziecka– opowiada o swoim dziele Dorota Wolanin.
Sama formuła utworu wprost nie nawiązuje do Wadowic. Można powiedzieć, że jest na tyle uniwersalna, że każdy Polak mógłby identyfikować ją z opowieścią o swoim mieście.

Autorka ukryła je pod nazwą Moje Miasto, ale sporo na kartach odwołań do miejsc charakterystycznych dla tej miejscowości. Wskazanie pojawia się też w dedykacji: „Mojemu Miastu - Wadowicom. Moim Dzieciom i Wnukom, bo mają zapisaną historię Mojego Miasta w sobie”.
Przez ukrycie prawdziwej nazwy, przez nie nazwanie miejsca, książka staje się uniwersalna dla każdego czytelnika, również niezależnie od czasu, w którym przyszedł na świat – tłumaczy swój zabieg Dorota Wolanin.
Dorota wolanin, gdy była jeszcze malą dziewczynką, wraz z rodzicami przeniosła się na Sądecczyznę, ojciec - znany dziennikarz - realizował się tutaj, a dla małej Dorotki to był jakby koniec dzieciństwa. Musiała sobie budować nowy świat.
Ale tamten czas wadowicki we mnie się zawsze przebija. Moje korzenie są mocne. Gdy Jan Paweł II przyjeżdżał na pielgrzymki do Polski, gdy bywał w Wadowicach, gdy widziałam uroczystości, gdzieś na rynku, siedziałam przed telewizorem i miałam serce rozdarte. Cały czas się zastanawiałam, czy mi coś przez ów wyjazd zostało odebrane, czy mi coś zostało dane - twierdzi autorka.
W książce autorka opowiada o swym domu, rodzinie, przyjaźniach. O wartościach w jakich się wychowywała i tych, które sama wybierała, czasem na przekór. Mówi także o tym, jak dorastała do miłości Boga. Jej opowieść jest nostalgiczna, ale Wolanin też konfrontuje się z wydarzeniami i emocjami z dzieciństwa z pozycji obecnej.
Specjalnie pisałam rozbudowane zdania, żeby uchwycić w ten sposób świat dziecka, w którym dzieje się wiele rzeczy i wątków równocześnie. Świat, w którym dziecko poznaje w jednej chwili tyle spraw. A jednocześnie moje późniejsze doświadczenia pozwoliły mi inaczej spojrzeć na moje dzieciństwo, z niektórymi kwestiami potrafiłam się uporać dopiero jako osoba dorosła przyznaje Dorota Wolanin.
Z powodu treści zawartych w owej książce, Wolanin została w ubiegłym roku zaproszona przez Papieską Radę ds. Kultury i Środków Społecznego Przekazu na konferencję blogerów, imprezę towarzyszącą beatyfikacji papieża Polaka. W konferencji brało udział 150 osób z całego świata, z Polski zaproszono cztery osoby.

Nostalgiczne spotkanie z autorką obfitowało w wiele osobistych wspomnień, a dodatkową atrakcją był własnoręczny autograf autorki  dla każdego kto postanowił powiększyć swój księgozbiór o "Anioły Mojego Dzieciństwa".

}} Fragmenty książki Doroty Wolanin "Anioły Mojego Dzieciństwa":
Do Kościoła w Moim Mieście wchodziliśmy zawsze Bocznym Wejściem. Tak się utarło. Nie było to wejście od strony napisu "Czas ucieka wieczność czeka", tylko z drugiej strony, od budynku parafialnego. Stamtąd blisko było do ołtarza ze Świętą Rodziną oraz do głównego ołtarza, a nade wszystko do kaplicy z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Ta Kaplica, do której okratowane wejście zazwyczaj było zamknięte, bo strzegło wotów wdzięczności w postaci biżuterii i klejnotów, jakie ludzie zostawiali Pocieszycielce za udzielone łaski, przyprawiała o zawrót głowy swą niebiańską atmosferą. Tam należało modlić się ze szczególną nabożnością! Tam czuło się TO, czego ludzie niejednokrotnie bezowocnie szukają przez cały swój żywot: tam czuło się obecność Matki Bożej, a przede wszystkim Jej Syna. Szóstym zmysłem czuliśmy też potrzebę uklęknięcia przy chrzcielnicy, przy której każde z Nas było chrzczone. Po latach Papież Polak wyniósł ten zwyczaj ze sfery zmysłowości i uczynił dziękczynieniem, klękając i modląc się przy tej samej, co my wówczas, chrzcielnicy. Do pierwszej Komunii Świętej poszłam wbrew woli Mojego Ojca, Którego Wtedy Nazywaliśmy Tańcia. Pamiętam trwające nocami kłótnie rodziców, których treści nie słyszałam oraz kilkudniową wyprowadzkę Ojca z domu, na czas uroczystości pierwszokomunijnych. Kiedyś, po latach, Kiedy Przestałam Być Małą Dziewczynką, mieszkałam już gdzie indziej, a świat ogarnął szał internetu i portali społecznościowych, napisałam do pewnej pani, z zapytaniem czy jest ona może córką koleżanki Mojej Mamy z pracy i czy pamięta nasze spotkania w bibliotece na zabawach karnawałowych organizowanych dla dzieci pracowników, podczas spotkań z autorami książek, w ogóle czy pamięta zetknięcie ze mną? Na co ta pani odpisała mi, że nie pamięta spotkań, o których ja piszę, natomiast, jeżeli to ja jestem tą małą dziewczynką, która sprzeciwiła się ojcu i wbrew jego woli poszła do I Komunii św. to wie, o kogo chodzi, bo zawsze w jej rodzinie krążyły opowieści o tej bohaterskiej dziewczynce.
(….) W Naszym życiu, Kiedy Ja Byłam Małą Dziewczynką pełno było Aniołów pomiędzy Nami. Wzięły się zapewne z licznych opowieści Siostry Zakonnej snutych podczas lekcji religii w Domu Katechetycznym, do którego chodziło się całą klasą tuż po lekcjach szkolnych. Potem, po takich opowieściach o Skrzydlatych Wysłannikach Nieba przysyłanych do czynienia dobra, ruszały już wodze Naszej fantazji. Chodziliśmy za Kościół do sklepu z dewocjonaliami, który prowadzili Rodzice Fotografa, Kolegi Mojego Ojca i tam albo oglądaliśmy obrazki z Aniołami, albo je kupowaliśmy, jeśli postanowiliśmy pieniądze zarobione ze sprzedaży butelek po wódce, którą wypijali Nasi Ojcowie, przeznaczyć na obrazki z Aniołami, a nie na Gumy do Żucia Donald. Wprawdzie taki Donald smakował niebiańsko. Opakowanie i historyjka znajdująca się wewnątrz pachniały jeszcze długie tygodnie po wyzbyciu się zawartości, ale czasem ogarniała Nas Pasja przeżycia czegoś naprawdę wielkiego. Takim przeżyciem było posiadanie własnego obrazka z Aniołem, podpatrywanie wyrazu jego twarzy, który zawsze, ale to zawsze na każdym obrazku był uduchowiony, umiejętność ułożenia dłoni do modlitwy, czy gest skierowania rąk do pomocy, gibka i zgrabna sylwetka pod szatami, które nosić mogli tylko mieszkańcy Nieba. I szybko, nie wiadomo kiedy, postacie z Naszych obrazków jak za działaniem niebieskiej mocy znajdowały się pomiędzy Nami. Czasem słychać było trzepot skrzydeł przelatującego Anioła, czasem coś delikatnie musnęło Kogoś na ułamek sekundy, to znów powiew delikatnego wiatru z Nieba świadczył o obecności Anioła. I nie zdarzało się to tylko w letnie, wietrzne dni, kiedy wiatr rozdmuchiwał po łące dmuchawce z dojrzałych mleczy, których pojedyncze białe puszki nazywane były przez Nas aniołkami. Zdarzało się to na przerwie pomiędzy lekcjami w październikowy, czy listopadowy słotny dzień, kiedyśmy siedzieli zgromadzeni przy klasowym oknie i z lękiem zerkaliśmy w stronę wieżyczki strażniczej z uzbrojonym strażnikiem w pobliskim więzieniu, czy w innej ciężkiej dla Nas chwili. I to też nie chodziło o przywoływanie Aniołów Stróżów, by Nas strzegły. W takich momentach zjawiały się bezinteresownie Anioły, które nie miały przydziału do Stróżowania konkretnemu człowiekowi. Te były inne. Pokazywały Nam, jak możemy stać się lepszymi niż jesteśmy. Snuły opowieści o tym, jak jest w Niebie, za jaką to przyczyną rosną skrzydła u ramion i czy każde z Nas może stać się Aniołem. Siały pokój i nadzieję. Dawały poczucie bezpieczeństwa. Były gwarantem tego, że dobro popłaca. Wystarczyło tylko się wsłuchać w Ich opowieść jak to cudnie jest w Niebie i już nie chciało się wracać do rzeczywistości. Był czas, że nas te Anioły często nawiedzały. Czy stawaliśmy się wtedy lepsi? Kto to wie, trzeba by zapytać starszych. Na pewno jednak wizyty Skrzydlatych Wysłanników Nieba nie wzięły się same z siebie. Ktoś z Nas musiał ich bardzo potrzebować. Może nawet My wszyscy.
(Kp)

NAPISZ DO NAS: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

Komentarze (3)add
Redakcja serwisu Wadowice24.pl nie odpowiada za komentarze zamieszczone pod artykułami i nie utożsamia się z ich treścią. Jednocześnie podkreślamy, iż nie jest to miejsce dla poniżania mieszkańców, wierzących, w tym katolików i innych, oraz sączenia jadu przez osoby nienawidzące Wadowic i wszystkiego, co jest z naszym miastem związane. Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób.
... Zofia tercjarka komentuje +3
A co na te anioły powiedział pan doktor?

Zgłoś nadużycie
Zgadzam się
23 - 05 - 2012
... Frezer z druciarni komentuje +8
A ja kupowałem lusterka z Czterema pancernymi i oranżade od Franusia.Aniołki mnie nie intesowały no chyba że teraz ale bez skrzydełek.

Zgłoś nadużycie
Zgadzam się
22 - 05 - 2012
... yrek komentuje +7
Trochę infantylne, ale jak ktoś lubi.

Zgłoś nadużycie
Zgadzam się
22 - 05 - 2012
Artykuł archiwalny. Komentarze zostały zablokowane

busy
 

}} Sonda na czasie

Lato w Wadowicach...
 

}} Polecamy oferty

 

Depilacja laserowa w Magia Spa – NOWY SEZON

Depilacja laserowa to absolutny hit ostatnich lat w dziedzinie kosmetyki. Spektakularne efekty jakie można osiągnąć przyciągają do sal...

 

Ostatnie dni wyprzedaży obuwia w Sklepie Fabrycznym Domeno

Zapraszamy na wyprzedaż kolekcji wiosna- lato 2014. Ostatnie dni wyprzedaży w sklepie przyfabrycznym Domeno w Kalwarii Zebrzydowskiej. W o...

 

Laserowe zamykanie naczynek: Hit czy kit?

Kłopotliwa cera naczynkowa, otwierające się naczynka a także nieustannie występujące rumieńce to problem wielu osób. Zwalczając go...

 

Bezpłatny wstęp na Mistrzostwa Polski w noszeniu żon

16 sierpnia w Inwałdzie obok Parku Miniatur Świat Marzeń odbędą się I Mistrzostwa Polski w Noszeniu Żon. Wydarzenie niecodzienne i o...

}} Filmy

Sprawdź nas:
Oferty domów w Wadowicach
duży wybór, najnowsze propozycje, atrakcyjne lokalizacje

}} Komentarze

Piłkarska środa. Spotkanie Iskry odwołane
Iskra wygrala z Libiazem 1:0
Czas na zmiany! Wadowice24.pl przeprowadzają się do Gravelines
Nie zniknie - żebyś wiedział - to dla takich jak ty zeby nie klikali jak powaleni po 30 razy tego samego komentarza tylko dlatego że jego opcja polityczna twierdzi inaczej.
Drobniak show. Skawa grała pięknie, ale ...
Sensacja Cracovia tylko remisuje z Halniakiem niewiarygodne ale cuda sie zdarzaja,Jutrzenka 2-0 Karpaty,Swit 0-1 Niwa,Garbarz 0-1 Proszowianka,.wie ktos jak Iskra-Libiaz?
Kolejny wypadek busa. Trzy osoby ranne zabrano do szpitala
Wyrazy współczucia.
Kolejny wypadek busa. Trzy osoby ranne zabrano do szpitala
jaki portal taki redaktor....
Ale twardziel! Piotrek z medalem Mistrzostw Polski
Szczere gratulacje !
Ale twardziel! Piotrek z medalem Mistrzostw Polski
Żeby się w błocie paplac .... Tys mi sport , toc na wsi to się świnie w błocie taplaja. W szachy by se pograł jakby mądry był